Wpadłam prosto w objęcia
Danielle, która jeszcze przed chwilą zawzięcie dyskutowała na jakiś temat z
Liamem. Nie zadawałam pytań. Nie było mi nawet głupio, że im przerwałam.
Zwyczajnie potrzebowałam kogoś kto doda mi otuchy i powie, że przecież wszystko
będzie dobrze. Jeszcze nie wszystko skończone. Jakoś to będzie. Ale Danielle
milczała. Spokojnymi ruchami gładziła moje włosy, nucąc pod nosem jakąś
melodię. Peazer nigdy nie była dobra w kłamaniu. Podobnie z resztą jak Liam –
miała z tym ogromne problemy. Nie ulegało wątpliwości, że chciała teraz przede
mną coś ukryć.
-
Hazel, wszystko jest w porządku – do mojej głowy wdarł się głos Harry’ego,
który miał porozmawiać razem z lekarzem i dowiedzieć się, jak długo mój chłopak
będzie musiał pozostać na obserwacji w szpitalu. – Przestań mieć wyrzuty
sumienia. To przecież nie twoja wina.
Właściwie dopiero po tych
słowach zaczęłam mieć potworne wyrzuty sumienia. Gdyby coś złego stało się
Niallowi, gdyby miał z tego wypadku samochodowego nie wyjść cało… nigdy bym
sobie tego nie darowała. Rozważałabym nawet odebranie sobie życia mając
nadzieję, że dzięki temu chociaż w jakimś małym stopniu odkupię swoje grzechy.
Dlaczego ja w ogóle wymigałam się od tych zakupów? Przecież siostra była dla
mnie równie ważna co ukochany chłopak, ale nie powinnam stawiać jej na
pierwszym miejscu. To Niall… to on powinien być tym, któremu oddaję każdą wolną
chwilę swojego, tak mało cennego, czasu. W swoim życiu przechodziłam dość
trudny okres. Sława Nialla zaczęła mnie przytłaczać. Kiedy nasze wspólne
zdjęcia zaczęły pojawiać się w Internecie dotarło do mnie, że to koniec
swobody. Musiałam zablokować dla osób postronnych profil na facebooku oraz
usunąć z Twittera wszelkie zdjęcia,
które mogłyby zadziałać kiedyś na moją niekorzyść. Do tego zaczęłam poważnie
zastanawiać się nad zmianą mojego własnego wizerunku. Chciałam się zmienić. Nie
dla siebie, a dla niego. Miałam być tą idealną dziewczyną, której nigdy nie
będzie musiał się wstydzić. Po raz pierwszy od roku tak mocno go zawiodłam.
-
Powinnaś razem z nim porozmawiać – szepnęła Skylar pojawiając się obok. –
Pewnie jesteś mu teraz potrzebna.
Danielle mocniej zacisnęła
dłonie na moim ramieniu. Syknęłam cicho, ale zdawała się tego w ogóle nie
zauważać. Wpatrywała się z uporem oraz przerażeniem w Liama. Nic z tego nie
rozumiałam. Przecież z Niallem było podobno wszystko w porządku. Miał tylko
lekkie wstrząśnienie mózgu i lekarze chcieli zostawić go jeszcze dwa dni na
obserwacji. Wiedziałam, że coś przede mną ukrywają, ale nie miałam pojęcia jak
poważna jest sprawa.
-
Dan, co się dzieje? – Zapytałam drżącym głosem, odsuwając się nieznacznie od
dziewczyny. W dalszym ciągu nie chciała mi spojrzeć w oczy. Przybrałam bardziej
stanowczy ton głosu, ponawiając swoje pytanie.
-
Skoro nie chce powiedzieć, to nie marnujmy czasu – Styles chwycił moją dłoń i
pociągnął w stronę szpitalnej sali, w której umieszczono Nialla. – Twój chłopak
pewnie bardzo chciałby się razem z tobą zobaczyć.
-
To nie jest… - Liam zastąpił nam drogę najwyraźniej zaskoczony swoim
zachowaniem. Posłałam mu pytające spojrzenie, a Harry zmarszczył czoło. – To
nie jest najlepszy pomysł. Niall potrzebuje pewnie odpoczynku i nie powinniśmy
zawracać mu głowy swoją obecnością.
-
Payne, marny z ciebie kłamca – warknęłam poirytowana tą sytuacją. – Powiesz mi
o co chodzi, czy sama mam się dowiedzieć?
Liam nerwowo spojrzał na
Danielle. Zaczynałam mieć tego dość. Przewróciłam oczami, pod nosem mruknęłam
kilka przekleństw i wyminęłam chłopaka, kierując się w stronę białych drzwi
opatrzonych numerem sto dwadzieścia. Moja dłoń na krótką chwilę zawisła nad
klamką. Co tam na mnie czekało? Z całą pewnością Niall. Nie był w złym stanie,
więc nie musiałam przygotowywać się na najgorsze. Więc dlaczego dwójka moich
przyjaciół tak dziwnie się zachowywała? Dlaczego, do cholery, bałam się wejść
do tej sali i spojrzeć w oczy ukochanego? Tłumaczyłam to sobie wyrzutami
sumienia. Cichy głosik w podświadomości szeptał ciągle, że to wszystko moja
wina. Mogłam zapobiec tej sytuacji. Wystarczyło wsiąść w taksówkę i wrócić do
domu.
Wreszcie zdobyłam się na odwagę.
Nacisnęłam klamkę i wślizgnęłam się do środka. Na krawędzi łóżka siedział
Louis. Na mój widok radosny uśmiech zniknął z jego twarzy, a w oczach
dostrzegłam niepokój. Powoli podniósł się z miejsca, wyminął mnie mówiąc, że
gdybym czegoś potrzebowała to będzie razem z innymi na korytarzu. Podziękowałam
mu uprzejmie, chociaż miałam ochotę zapytać: O co wam wszystkim chodzi?!
-
Cześć kochanie – nachyliłam się w stronę blondyna i delikatnie musnęłam wargami
jego policzek. – Jak się czujesz?
-
Całkiem dobrze, ale…
-
Nawet nie wiesz, jak bardzo się o ciebie martwiłam.
Nie mogłam już dłużej hamować kolejnego potoku
łez. Wtuliłam się w Nialla, a z mojej piersi co chwila wyrywał się głęboki
szloch. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że wszystkie mięśnie chłopaka
są napięte. Nie odwzajemnił uścisku. Zwyczajnie leżał na łóżku, starając się
nie poruszyć. Zachowywał się tak, jak by mnie nie znał. Albo był zły. No tak,
miał do tego prawo. Powróciłam do pozycji siedzącej, skrawkiem bluzy ocierając
łzy.
-
Przepraszam. Wiem, że nie powinnam była wymigiwać się od tych zakupów –
szepnęłam, bawiąc się przy tym kosmykiem swoich długich, brązowych włosów. –
Wybacz mi. Obiecuję, że to już nigdy się nie powtórzy i będę dla ciebie zawsze
i wszędzie.
-
Okej? – Niall patrzył na mnie niepewnie. Właściwie jego wzrok mówił
zdecydowanie zbyt wiele. Nerwowo zacisnęłam ręce na jego przedramieniu.
Dlaczego patrzył na mnie, jak na zupełnie obcą osobę, a w dodatku wariatkę?!
-
Niall, czy aby na pewno dobrze się czujesz?
-
Wyśmienicie, ale nie mam zielonego pojęcia kim ty jesteś – spojrzał na mnie z
zaciekawieniem. W tym momencie cała kula ziemska się zatrzymała z głośnym
hukiem, a moje serce rozpadło się na miliony kawałeczków. Przez krótką chwilę
miałam nadzieję, że to tylko głupi żart. Niestety. Nie wygłupiał się. Nie
padłam ofiarą okrutnego żartu.
-
Ja możesz mnie nie pamiętać – szepnęłam, zrywając się z łóżka i cofając do
tyłu, póki nie natrafiłam na ścianę. – Niall, jestem twoją dziewczyną. Miłością
twojego życia. Sam przecież tak mówiłeś jeszcze niedawno – głos powoli się
łamał. – Ty nie mogłeś o mnie zapomnieć.
Irlandczyk podciągnął się tak,
by przejść do pozycji siedzącej. Jego usta wykrzywiał ironiczny uśmiech, a
bolesna prawda jeszcze do mnie nie chciała dotrzeć. To było zupełnie
nierzeczywiste. Jeszcze wczorajszego wieczora przy kolacji wyznawaliśmy sobie
miłość! On nie mógł o mnie zapomnieć. Nie mógł…
-
Słońce, ty mnie chyba z kimś pomyliłaś. Nie mam pojęcia kim ty jesteś.
-
Hazel. Hazel Prescott – jęknęłam.
-
Nic mi to nie mówi, chociaż nazwisko kojarzę – zamyślił się na krótką chwilę. –
Nie masz przypadkiem w rodzinie jakiejś Skylar?
-
Więc ją pamiętasz, a ja dalej jestem dla ciebie zupełnie obcą osobą?! –
Krzyknęłam, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę. – Lou, Liama, Danielle…
-
Ich pamiętam, ale ciebie nie – wzruszył ramionami. – Przykro mi.
Wypadłam z sali, dysząc ciężko.
Trzasnęłam głośno drzwiami, a pielęgniarka posłała mi złowrogie spojrzenie. Nie
przejęłam się. Jakimś cudem udało mi się dowlec do krzesełek, które w stały pod
ścianą w jednym rzędzie. Opadłam na jego z nich, a twarz ukryłam w dłoniach.
Ktoś zajął miejsce obok. Zaczął głaskać moje plecy. Pewnie coś mówił, ale żadne
słowa do mnie nie docierały. Ciągle zadawałam sobie tylko jedno pytanie: Jak to możliwe, że nie pamięta tylko mnie?
Lekarze wspomnieli o lekkim wstrząśnieniu mózgu. Nic o lukach w pamięci.
-
Hazel, słyszysz mnie? – Podniosłam głowę, spoglądając prosto w zielone tęczówki
Stylesa.
-
Harry, on mnie nie pamięta – szepnęłam, chwytając dłoń chłopaka. Bałam się, że
bez jakiejkolwiek podpory zwyczajnie pochłonie mnie jakaś czarna otchłań. – On
mnie nie pamięta…
-
Och, Hazel tak mi przykro. Gdybym wiedział…
-
Oni wiedzieli – spojrzałam oskarżycielsko na Danielle i Liama. – Mogliście mi
powiedzieć, uprzedzić!
-
Próbowaliśmy.
Pokręciłam głową z
niedowierzaniem. Trudno, stało się. Pretensje mogłam mieć tylko i wyłącznie do
siebie. Podniosłam się z krzesła w poszukiwaniu lekarza. Musiałam wypytać go o
tą amnezję. Skoro byłam dla Nialla tak ważną osobą, to przecież nie mógł ot tak
wymazać mnie ze swojej pamięci.
Przemierzałam szpitalne
korytarze, a Styles wlókł się za mną niczym cień. Reszta przyjaciół postanowiła
porozmawiać razem z Niallem. Mieli nadzieję, że w jakiś sposób uda im się
przywrócić pamięć Irlandczyka. Wierzyłam w nich. Liam potrafi czasem zdziałać
cuda. Sama jego obecność koi zszargane nerwy oraz potrafi uspokoić.
-
Panie doktorze! – Zaczepiłam wysokiego, dość młodego mężczyznę, który ubrany
był w biały kitel. Wyglądał dla mnie zdecydowanie za młodo jak na lekarza. Może
się pomyliłam? Ale przecież miał na plakietce napisane: dr Edward Lowell. Uśmiechnął się do mnie uprzejmie, a następnie
przeniósł spojrzenie szarych tęczówek na kędzierzawego, który stał zaraz za
moimi plecami.
-
Ach, pan Styles z uroczą koleżanką. Mogę jeszcze jakoś pomóc?
-
Niall mnie nie pamięta – wyrzuciłam z siebie od razu. Mężczyzna uśmiechnął się
delikatnie i wskazał drzwi do swojego gabinetu.
Pomieszczenie nie różniło się
praktycznie niczym od zwykłych gabinetów lekarskich w przychodniach. Ściany w
kolorze białym, na nich kilka dyplomów. Do tego biurko, komputer i szafka z
książkami. Kozetka, kilka krzeseł i tyle. Wszystko tylko po to, by przypadkiem
żaden z pacjentów nie chciał zostawać na dłużej. Prychnęłam cicho. No pięknie.
Służba zdrowia pozostawia wiele do życzenia. Nie przypuszczałam jednak, że może
być aż tak źle.
-
Niall mnie nie pamięta – powtórzyłam, kiedy lekarz zajął miejsce na obrotowym
krześle. – Nie rozumiem dlaczego. Nic innego nie uciekło z jego pamięci, prócz
mnie.
Uśmiech lekarza pozostał tak
samo serdeczny, jak przed chwilą, ale z oczu znikł ten zadziorny blask.
Kolejny, który wiedział coś, czego nie chciał ujawniać. Nerwowo zacisnęłam
dłonie w pięści. Paznokcie wbiły się boleśnie w skórę. Dzięki temu
powstrzymałam kolejną falę łez, które tak bardzo pragnęły spłynąć jedna po
drugiej po moich policzkach.
-
Pacjent przebywa w naszej placówce dopiero od trzech godzin. Nie wykonaliśmy
jeszcze wszystkich badań i dopiero za jakiś czas będziemy w stanie powiedzieć,
co tak dokładnie się stało – no jasne. Bardzo oszczędna w słowach, typowo
medyczna, wymijająca odpowiedź gdy nie zna się odpowiedzi. – Myślę jednak, że
to tylko chwilowa amnezja.
-
Ale miał już pan kiedyś taki przypadek, prawda? – Zapytałam z nadzieją.
Przecież nie mogło być aż tak źle.
-
Przypadki chwilowej utraty pamięci zdarzają się dość często – znów to samo.
Gdyby nie Harry, zapewne straciłabym nad sobą panowanie, co zazwyczaj w ogóle
nie ma w moim przypadku miejsca. – Nigdy jeszcze nie słyszałem, by komuś
zdarzyło się nie pamiętać jednej osoby.
Straciłam nadzieję. Pogrążyłam
się w otchłani rozpaczy.
Trochę mało radośnie w tym rozdziale. Ale chcę Wam w tym nowym roku 2014 życzyć wszystkiego najlepszego! Spełnienia wszystkich marzeń! :)
Mimo, że mało radosny to i tak cudowny!
OdpowiedzUsuńRównież szczęśliwego nowego roku! Zdrowia, szczęścia i dużo weny! :D Trzymaj się!
świetny blog i świetny odcinek, nie wiem co bym zrobiła gdyby mi się coś takiego przytrafiło, ale trzeba mieć nadzieję bo podobno ona umiera ostatnia ;) . Mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy. Czekam na następny odcinek i zapraszam do siebie : http://storyofmylife-savannahandharry.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM ;*
Smutne. Miałam łzy w oczach, gdy weszła do sali a on jej nie pamiętał. To tym bardziej smutne, że w poprzednich rozdziałach byli tacy szczęśliwi. A teraz.. Jej, czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuń