Pierwsze
promienie wschodzącego słońca wdarły się bezczelnie do wnętrza pokoju.
Zmarszczyłam nos, zacisnęłam mocniej powieki. Próbowałam nakryć się kołdrą po
sam czubek głowy, ale okazało się, że coś mi to uniemożliwia. Przewróciłam się
na bok. Teraz słońce delikatnie pieściło skórę moich ramion. Wreszcie jakaś
miła odmiana po kilku deszczowych tygodniach. Ta londyńska pogoda zaczynała
przyprawiać mnie o depresję. Mieszkałam tutaj już od blisko roku, ale w dalszym
ciągu nie potrafiłam się przyzwyczaić.
Westchnęłam
głęboko. Tego poranka już nie było mi dane powrócić do krainy Morfeusza.
Leżałam z przymkniętymi powiekami, przypominając sobie dzień, w którym do
Londynu zawitałam pierwszy raz. Radosny uśmiech mimowolnie wkradł się na moje
usta. Nie przypuszczałam nawet, że rodzice się zgodzą na moją przeprowadzkę do
Europy. Do tej pory musiałam ich błagać o pozwolenie na wyjazd poza miasto.
Byli nadopiekuńczy, ale nigdy nie miałam im tego za złe. W przeciwieństwie do
mojej siostry – rozumiałam ich. Kiedy nasza najstarsza córka państwa Prescott
zginęła w wypadku, ja miałam cztery lata. Skylar nie mogła niczego pamiętać z
tamtego okresu, gdyż była zaledwie dwuletnią, uroczą dziewczynką. Ja w dalszym
ciągu miałam w pamięci zapłakaną matkę, która co chwila traciła przytomność.
Ojciec nie był w stanie jej pocieszyć. Sam był mocno przygnębiony. Zajmowała
się nami babcia, która próbowała nie dawać niczego po sobie poznać. Minęło
sporo czasu zanim zrozumiałam, co tak właściwie się stało. Lily Jane Prescott
miała już nigdy nie pojawić się w naszym rodzinnym domu, z którego i tak
wyprowadziliśmy się po kilku miesiącach. Rodzice panicznie bali się, że podobny
los może spotkać mnie lub Skylar.
Koniec
końców rodzice zgodzili się na moją przeprowadzkę do Londynu. Dodatkowym
argumentem za był fakt, iż dostałam się na prawo na oksfordzkim uniwersytecie.
Zagwarantowane miałam również stypendium, dzięki czemu rodzice nie musieli
łożyć na mnie pieniędzy. Na dodatkowe zachcianki zbierałam pieniądze, pracując
w sklepie z odzieżą. Nie wspomniałam rodzicom jedynie o tym, że postanowiłam
zamieszkać razem ze swoim chłopakiem. Z ogłoszeniem tej wiadomości postanowiłam
jeszcze trochę poczekać. Najpierw musieli zrozumieć, że jestem już dorosła i
całkiem nieźle sobie radzę. Poza tym mój ukochany przez ostatnie miesiące praktycznie
nie przebywał w domu.
Wyciągnęłam
ręce w poszukiwaniu mojego ulubionego, pluszowego misia. Wiązało się z nim
wiele wspomnień. Kiedy zaczynałam tęsknić, pryskałam jego futerko perfumami mojego chłopaka. Był małą namiastką
tego, co przez ostatni rok miałam dla siebie zdecydowanie za rzadko. Teraz
jednak moje palce nie natrafiły na pluszaka. Włosy? Czyjaś głowa? Z
przerażeniem otworzyłam oczy, zrywając się do pozycji siedzącej.
- Dzień dobry Hazel – blondyn posłał mi
uśmiech, od którego moje kolana dosłownie się uginały. Już chciałam rzucić się
na jego szyję, ale przemówiła ta wściekła część mnie. Skrzyżowałam ręce na
klatce piersiowej.
- Nie rób tak więcej – mruknęłam,
wbijając w chłopaka mordercze spojrzenie. – Mogłam przez ciebie dostać ataku
serca.
Podniosłam
się z łóżka i skierowałam kroki w stronę łazienki. Udawanie obojętnej
przychodziło mi z ogromnym trudem. Nie widzieliśmy się od miesiąca. Bywały dni,
gdy nie mieliśmy nawet czasu na rozmowę przez telefon. Przez ostatni tydzień
wymienialiśmy się wiadomościami tekstowymi. Cierpiałam. Pozbawiona zostałam
jedynej osoby, na której naprawdę mi zależało. Teraz znów mogłam normalnie
oddychać, a kamień spadł z serca.
Już
miałam wejść do łazienki, gdy silne ramiona otoczyły moją talię, a kark owionął
ciepły oddech. Stado nietoperzy w brzuchu poderwało się do szaleńczego lotu.
Tak, nie miałam prawa używać słowa „motyle”. Według naszej dwójki to nie było
właściwe określenie naszej miłości. Motyle są zbyt delikatne.
- Niall, dlaczego nie powiedziałeś, że wracasz?
– Zapytałam, odwracając się w stronę blondyna.
Musiałam lekko zadrzeć głowę, by móc patrzeć w błękitne tęczówki, w
których zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
- Chciałem zrobić niespodziankę i widzę,
że się udało – palcem wskazującym zaczął wodzić po obrysie moich warg.
Przymknęłam powieki czekając, aż złoży na nich słodki pocałunek. Nic z tego.
Niall miał najwidoczniej zupełnie inne plany, gdyż odsunął się ode mnie i
delikatnie pchnął w stronę łazienki. – Poczekam na dole.
Lekko
zszokowana jeszcze przez jakiś czas wpatrywałam się w drzwi, za którymi zniknął
blondyn. Dotychczas nasze powitania wyglądały zupełnie inaczej. Były namiętne
pocałunki, uściski oraz wyznania miłosne. A teraz? Niall potraktował mnie z
dystansem, którego do tej pory między nami nie było. Za wyjątkiem początku
naszej znajomości.
Wzięłam
zimny prysznic, by zmyć z siebie resztki snu. Owinięta ręcznikiem powróciłam do
pokoju z nadzieją, że jednak Niall będzie tam na mnie czekać. Spotkał mnie
gorzki zawód. Wyciągnęłam z szafy zwiewną sukienkę. Dzień zapowiadał się
naprawdę słoneczny i ciepły. Pogoda zdecydowała się odzwierciedlać mój nastrój.
W sercu zapanowało prawdziwe lato pomimo dziwnego zachowania mojego chłopaka.
Postanowiłam się tym na razie nie przejmować myśląc, że wpływ na to miała
rozłąka.
Opuściłam
pokój, natychmiast wpadając na kędzierzawego chłopaka. Niall mieszkał w
Londynie razem z czwórką przyjaciół. Razem natomiast tworzyli popularny wśród
nastolatek zespół One Direction. To
właśnie z tego powodu musiałam znosić ciągłe rozstania oraz wyjazdy w trasy
koncertowe. Szybko zorientowałam się, iż będę zobowiązana dzielić się Niallem
Horanem. Miał miliony fanek. Wystarczyło wejść na Twittera by przekonać się, że to prawda. Czasem bolał mnie fakt, iż
reszta świata nie ma pojęcia o moim istnieniu.
- Cześć Orzeszku – Harry Styles,
najmłodszy z piątki, przytulił mnie mocno. Za nim również się stęskniłam.
Loczek był moim przyjacielem. Zaraz po Niallu, to właśnie z nim spędzałam
najwięcej czasu. – Ty coś w ogóle jadłaś przez ostatni miesiąc? Sama skóra i
kości.
- Nie przesadzaj – posłałam Stylesowi
sójkę w bok.
Schodząc
na dół wpadłam na Liama, który próbował wtaszczyć swoje walizki. Wymieniliśmy
się uśmiechami. Nie chciałam mu przeszkadzać. Na pogawędki miał jeszcze przyjść
odpowiedni czas. Zeskoczyłam radośnie z ostatniego stopnia, wpadając prosto w
objęcia Tomlinsona.
- Hazel, jak dobrze znów ciebie widzieć.
- Wzajemnie Lou – cmoknęłam chłopaka w
policzek. – Widziałeś gdzieś Nialla?
- Kuchnia – szatyn wskazał głową
wahadłowe drzwi. – Pewnie właśnie się obżera. Paul nie pozwolił nam zajechać do
Nando’s. Nialler narzekał, że umrze z głodu.
- Cały Horan – wzruszyłam ramionami, nie
przestając się uśmiechać. Sama obecność współlokatorów wystarczyła, by mój humor
się poprawił. Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek przy nich płakała. A nawet
jeśli coś takiego miałoby mieć miejsce, to natychmiast przyszliby i pocieszali
na swój sposób. Louis podtykałby pod nos marchewki, Liam opowiadał o
racjonalnym podejściu do życia, Harry rzucał się z łaskotkami, a Zayn
przychodził z ogromną torbą słodyczy. Na razie jednak nie miałam w życiu zbyt
wielu powodów do zmartwień. Miałam cudowną rodzinę w Stanach oraz jeszcze
wspanialszego chłopaka tutaj, w Londynie.
W
podskokach weszłam do kuchni. Było to przestronne pomieszczenie z ogromnym
oknem, które wychodziło na ogród. Lubiłam tutaj przesiadywać. Zajmowałam
miejsce przy stole, parząc wcześniej zieloną herbatę i obserwowałam widoki za
oknem. Teraz Niall urzędował przy kuchence, gotując coś na wczesny obiad.
Pachniało wspaniale. Wierzyłam, że będzie równie dobre. Chociaż wątpliwym było
bym mogła ową potrawę skosztować. Już na początku naszego związku przekonałam
się, że lepiej Horanowi nie zabierać niczego z talerza.
Zajęłam
swoje stałe miejsce, nie chcąc przeszkadzać mistrzowi. Zdawało się, że nawet
nie odnotował mojej obecności. Chrząknęłam cicho. Odwrócił się, a jego twarz
rozświetlał szczery uśmiech. Wyłączył gaz pod garnkiem, odstawił go na bok i
zajął miejsce naprzeciwko mnie. Patrzyłam w błękitne tęczówki z odległości kilkunastu
centymetrów. A co w nich widziałam? Bezgraniczne i najsilniejsze ze wszystkich
uczucie – miłość. Byłam całym jego światem tak samo, jak on moim.
Przysunęłam
się bliżej, muskając delikatnie usta Irlandczyka. Zamruczał cicho, wplatając
palce w moje włosy.
- Tęskniłem za tobą – wyszeptał, prawie
się ode mnie nie odsuwając. – Nie zostawiaj mnie już.
- To ty wyjechałeś – przypomniałam.
Poruszył się nerwowo, a ja zaklęłam w myślach. Zepsułam tą romantyczną chwilę.
Niall opadł na oparcie krzesła, momentalnie mizerniejąc. Zagryzłam dolną wargę.
Nie chciałam go niczym urazić. Nie miałam również zamiaru wypominać tych
wszystkich, trudnych chwil, a było ich nadzwyczaj dużo. Sama zdecydowałam się
na takie życie.
- Teraz będziemy mieć dla siebie całe
trzy i pół miesiąca – na usta blondyna powrócił szeroki uśmiech. – Obiecuję, że
przez ten czas będę tylko dla ciebie.
Pokiwałam
głową. Jakoś trudno mi było w to uwierzyć. Cały zespół był właśnie w trakcie
nagrywania nowej płyty. Mieli już większość kawałków, ale ostatnie wyjazdy w
trasę sprawiły, że nie mogli nagrać tego ostatniego utworu oraz zebrać
wszystkiego w jedną, spójną całość. Zdawałam sobie sprawę, iż każdego dnia
Niall będzie musiał spędzić kilka godzin w studiu. Podobnie z resztą, jak cały
zespół. Poza tym we wrześniu mieli wystąpić na Video Music Awards. Wylecieć mieli już ostatniego dnia sierpnia.
Powrót zaś zaplanowany był na dwunastego września. Kolejne dwa tygodnie bez
Nialla. Od października natomiast rozpoczynałam drugi rok na Oxfordzie. I
jakimś magicznym sposobem trzy miesiące zmienią się w niecałe trzy tygodnie.
- Przemyślałem również kilka spraw – z
zamyślenia wyrwał mnie głos Horana. – Chcę byś pojechała razem ze mną na V Festival.
- Jako kto? – Zapytałam beznamiętnym
tonem.
- Nie mogę ciebie wiecznie ukrywać. Ten
rok był dla nas trudny, ale chcę móc zabierać ciebie na oficjalne imprezy.
Wreszcie będziemy mogli nadrobić ten stracony czas – mówił podekscytowany. –
Pójdziemy razem na wspólne zakupy, do Starbucksa i wiele rzeczy będziemy mogli
wreszcie robić wspólnie!
- Niall, ale… Jesteś pewien?
Pokiwał
energicznie głową. Zerwałam się z miejsca, obiegłam stół, by móc rzucić się na
szyję chłopaka. Wreszcie dorósł do tej decyzji. Głęboko wierzyłam, że nasza
miłość przetrwa wszystko. Nawet setki wściekłych, napalonych oraz
rozwrzeszczanych fanek. Bo one przecież tak na dobrą sprawę się nie liczą.
Najważniejsi jesteśmy my oraz to, co nas łączy.
- Kocham cię – wyszeptałam, składając na
ustach blondyna namiętny pocałunek.
Jesteście ze mną? Przepraszam, że tak długo mi zajęło dodanie tutaj pierwszego rozdziału. Ale teraz idziemy do przodu :) Zostawiajcie komentarze i adresy Waszych blogów.
Super.:)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że Niall będzie oschły dla Hazel, ale wyszło wręcz przeciwnie. Ciekawi mnie, jak rozwinie się akcja...
Kiedy next? Byłabym wdzięczna za poinformowanie mnie na blogu c:
Witam. Zabiorę krótką chwilę, ale pragnę serdecznie zaprosić do nowego spisu wszystkich blogów związanych z tematyką One Direction. Zainteresowana? W takim razie nie zwlekaj. Do katalogu przyjmowane są wszystkie, aktywne blogi. Można również zgłosić się do reklamy. Kuszące, prawda?
OdpowiedzUsuńOne Direction Readers
Oj... coś dawno nie widać nowej notki :c
OdpowiedzUsuńPS. Gromkie brawa za dobranie muzyki, wprawiła mnie w idealny nastrój do czytania.
[http://strazniczka-opowiesci.blogspot.com/]
Jejku, jak dawno mnie tu nie było... Po miesiącach przerwy ponownie wracam do twoich historii. Nadrabiam wszystkie, ale sądzę, że jednak trochę mi to zajmie. Co do tego tu opowiadania. Po prologu nie wiedziałam czego powinnam się spodziewać, bo po przeczytaniu tych kilku zdań jeden wielki mętlik pytań kotłował mi się w głowie... Więc, nie mogłam nie kliknąć w link "nowszy post". Teraz już wiem! Chociaż, nie za bardzo mogę pojąć zachowanie Nialla. Z mojego punktu widzenia, wygląda na to, że w dziwny sposób stara się okazać uczucia Hazel. Tak jakby nie mógł się zdecydować czy w danym momencie chce, by jego dziewczyna była przy nim, czy może jednak nie. Podoba mi się to, że jednak jest pewien tego, że ich związek dłużej w ukryciu 'żyć' nie może.
OdpowiedzUsuńWięc.. kiedy mam spodziewać się kolejnego postu? ;)
Pozdrawiam kiedyś jako Istis, teraz pod pseudonimem Morgan Jade. :*
Miło czytać o tak wielkim szczęściu Horana! Widać, że pomimo wielu trudności, długiej rozłąki i ukrywaniu związku, ta relacja wciąż ma się dobrze i tylko promienieje z każdym dniem coraz bardziej. Fajnie, że Niall zdecydował się na tak poważny krok, jakim jest ujawnienie swojej dziewczyny. Tak naprawdę "wrzuca" ją w ogromny wir sławy, zdesperowanych czasem fanek i tego wszystkiego, ale wierzę, że Hazel jakoś sobie poradzi. Oboje dadzą radę. Widzę, że dziewczynę łączą też bliskie stosunki z pozostałymi chłopakami, co też bardzo cieszy. Dobrze jest mieć wsparcie w tylu osobach! Idę czytać drugi rozdział :)
OdpowiedzUsuń