20 grudnia 2013

Two

                Po omacku odszukałam wcielone zło, które postanowiło obudzić mnie w samym środku nocy. Spod poduszki wyciągnęłam telefon, który dzwonił głośno. Próbowałam się nie denerwować, ale widząc na wyświetlaczu Siostra Dzwoni, zwyczajnie nie mogłam się powstrzymać od rzucenia wiązanką przekleństw. Wyplątałam się z objęć śpiącego blondyna. Miał tak twardy sen, że praktycznie nic nie było w stanie go wyrwać z krainy słodkiego snu. Zazdrościłam mu tego. W szczególności rano, gdy większość domowników już szalała i darła się w niebogłosy.
                Próbując nie zabić się o nasze ubrania oraz walizkę Nialla, której nie chciało mu się jeszcze rozpakować, dotarłam do łazienki. Zapaliłam światło. Przez krótką chwilę straciłam wizję. Nie był to najmądrzejszy z moich pomysłów. Równie dobrze mogłam przecież wyjść na korytarz. Chociaż w czasie kłótni z siostrą zapewne bym obudziła wszystkich. Oczywiście za wyjątkiem Horana. Przysiadłam na krawędzi wanny, mruknęłam kolejne przekleństwo i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? – Wychrypiałam zaspanym głosem. Usłyszałam, jak siostra wciąga gwałtownie powietrze. Cała złość mi przeszła. Dobrze wiedziałam, że Skylar nie chciała mnie obudzić, a każdemu zdarza się zapomnieć o różnicy czasu między Londynem, a Los Angeles.
- Cześć Hazel! Która tam u was teraz godzina? – Zaszczebiotała Skylar radosnym tonem. Ostatnimi czasy to się u niej nie zdarzało. Najpierw rzucił ją chłopak, później nabawiła się kontuzji podczas treningu, a na koniec dowiedziała się, że obóz został odwołany i nie pojedzie do Wisconsin, by uczyć się tańca od najlepszych. To zdecydowanie nie były najlepsze wakacje Skylar Prescott.
- Dochodzi trzecia. Sky, stało się coś? – Oparłam głowę o ścianę wyłożoną różnokolorowymi kafelkami. Byłam pewna, że gdybym tylko zamknęła oczy, to natychmiast bym zasnęła.
- Tak, to znaczy… nic takiego – mówiła z taką prędkością, że mój zaspany umysł ledwo był w stanie nadążyć. – Rodzice zgodzili się bym odwiedziła ciebie w Londynie. Oczywiście pod warunkiem, że nie masz nic przeciwko temu. Dzwonię więc się upewnić! Bo chyba chcesz zobaczyć się z ukochaną siostrzyczką, prawda?
                Komórka o mały włos nie wyleciała z mojej dłoni. Skylar chciała przylecieć do Londynu? Fajnie, że miała jeszcze miesiąc wakacji. Oczywiście było mi jej również strasznie szkoda, że większość planów się posypało, ale nie musiała od razu wsiadać w samolot i nękać swoją obecnością mnie. Dobrze wiedziałam, jak to wszystko się skończy. W domu praktycznie nie miała swobody. Rodzice kazali jej wracać przed dwudziestą pierwszą. Do tego w weekendy nie mogła opuścić swojego pokoju, póki nie odrobiła lekcji i nie nauczyła się na zbliżające sprawdziany. Byłam prawie pewna, że rodzice zgodzili się na ten absurdalny pomysł wierząc, iż będę w stanie właściwie zaopiekować się siostrą. Tylko jaką mogłam mieć władzę nad prawie osiemnastoletnią dziewczyną?
- Hazel, no proszę – no to rozpoczęła się faza pierwsza: błaganie. – Jeśli mi nie pozwolisz, to już nigdy się do ciebie nie odezwę! – Faza druga: grożenie. – Nigdy jeszcze nie byłam w Londynie, a to przecież moje marzenie i dobrze o tym wiesz. Chyba nie chcesz, bym wpadła z tego powodu w histerię – tak, to by była faza trzecia, której nie miałam ochoty wysłuchiwać przez telefon.
- Sky, to skomplikowane i nie sądzę, by to właśnie był najlepszy pomysł – westchnęłam, podnosząc się z miejsca i podchodząc do lustra. Wyglądałam okropnie. Sine cienie pod oczami, włosy w nieładzie i strużka zaschniętej śliny na policzku. Jak Niallowi ktoś taki mógł się podobać?
- Siostra, weź się zlituj – Skylar zawyła żałośnie, przywracając mnie do rzeczywistości. – Obiecuję, że będę grzeczna.
                Przewróciłam oczami, znów cicho wzdychając.
- Niech ci będzie – odsunęłam telefon na kilka centymetrów, by przypadkiem nie ogłuchnąć. – Na jak długo chcesz zostać?
- Hazel jesteś cudowną siostrą! Samolot do Londynu mam już jutro, a powrotny na początku września.
- Widzę, że wszystko sobie już zaplanowałaś – przetarłam dłonią twarz. Czy ja na serio jestem aż tak przewidywalna? – O której mam po ciebie przyjechać na lotnisko?
                Otrzymałam od Skylar wszystkie, potrzebne informacje. Miała być w okolicach godziny szesnastej na lotnisku Heathrow. Znając moją siostrę dobrze wiedziałam, że lepiej spodziewać się po niej wszystkiego. Może i zmieściła najpotrzebniejsze rzeczy w jednej walizce, ale będzie ona niebotycznych rozmiarów. Rodzice będą z całą pewnością musieli zapłacić za nadbagaż. Problem polegał na tym, że nie mogłam poprosić o pomoc żadnego z chłopaków. Prasa oraz natrętne fanki natychmiast zaczęłyby coś węszyć i szukać sensacji. Nikt jeszcze nie wiedział o moim istnieniu. Nie chciałam niczego przyspieszać. Do festiwalu pozostało jeszcze półtora tygodnia. Przez ten czas powinnam cieszyć się faktem, iż swobodnie mogę chodzić po mieście. O tak – życie w ukryciu przez ostatni rok całkiem dobrze mi wychodziło. Dziesięć dni nie robiło mi już różnicy.
                Zeszłam do kuchni, próbując robić przy tym jak najmniej hałasu. Należało się chłopakom trochę odpoczynku oraz porządnego snu. Będąc w trasie niejednokrotnie kładli się grubo po północy, by wstać z samego rana i jechać na kolejne próby lub spotkania z fanami. Życie gwiazdy wcale nie jest tak kolorowe, jak by się mogło wydawać. Oczywiście zarabia się całkiem niemałe pieniądze, można zwiedzić praktycznie cały świat, a przy okazji cieszyć się sławą. Ale ma ona swoje złe strony. Jedną z nich jest utrata prywatności, tysiące fałszywych plotek. Niejednokrotnie czytałam na temat Nialla historie wyssane z palca, w które jedynie starałam się nie wierzyć. Spędzaliśmy wtedy długie godziny na kłótniach oraz poważnych rozmowach. Bo niby jak miałam nie reagować widząc mojego chłopaka w objęciach innej?
                Zrobiłam sobie ciepłe kakao, nucąc przy tym pod nosem tylko mi znaną melodię. W domu chłopaków czułam się już, jak u siebie. Właściwie przez ostatni rok, to ja spędzałam tutaj więcej czasu. Oni byli w ciągłych rozjazdach. A kiedy już siedzieli w Londynie, zawsze mogli liczyć na mnie. Sprzątałam, gotowałam i robiłam zakupy. Nie wykorzystywali mnie. Często powtarzali, że powinnam odpoczywać, albo się uczyć. Ale prace domowe są znacznie ciekawsze od notatek na kolejny egzamin.
                Odwróciłam się, o mały włos nie wypuszczając z dłoni kubka. Pisnęłam cicho, wolną ręką łapiąc się za serce.
- Harry, czy ja przez ciebie mam dostać zawału? – Wyszeptałam, mierząc chłopaka morderczym spojrzeniem. – Obudziłam cię?
- Nie mogłem zasnąć – mruknął Styles bez entuzjazmu. – A ciebie obudziło chrapanie Nialla?
- On nie chrapie – prychnęłam, usadawiając się wygodnie przy kuchennym stole. Harry przysunął się do mnie bliżej, a po chwili jego głowa spoczywała już na moim ramieniu. Podsunęłam kakao pod jego nos. – Moja mama mówi, że na smutki to właśnie jest najlepszy napój.
                Styles ocknął się z chwilowego zamyślenia i teraz to jego dłonie otaczały kubek z gorącym kakao. Zmierzwiłam jego włosy, czemu towarzyszyło urocze marszczenie noska. Nie lubił, gdy ktokolwiek dotykał jego loków. No może za wyjątkiem Louisa, ale on przecież miał u Harry’ego specjalne względy. Nigdy nie chciałam w to wnikać. Łączyła ich mocna, braterska więź – to mi najzupełniej wystarczyło. Raz tylko zapytałam o co chodzi z tym rzekomym romansem. Harry tylko się zaśmiał i stwierdził, że to jedynie wymysł pokręconych fanek. Widzą to, czego nie ma. A czasem nie widzą tego, co jest.
- Moja siostra przylatuje jutro – westchnęłam cicho. – Nie chciałam się zgodzić, ale to moja siostra. Nie widziałyśmy się od roku i kiedy tak mnie prosiła, to po prostu musiałam…
- Nie tłumacz się – zaśmiał się cicho. – Nie mam nic przeciwko wizycie twojej siostry, ale chyba we trójkę w jednym łóżku to wam ciasno będzie.
                No tak, o tym oczywiście nie pomyślałam. Dom może jest duży, ale nie ma w nim sypialni gościnnej. Poza tym Skylar nie miała zielonego pojęcia, że mieszkam razem z One Direction. Przez telefon i tak nie mogłam jej o tym powiedzieć. Natychmiast poleciałaby z tym do rodziców. Wygadałaby wszystko. Oczywiście z radości. Od samego początku obserwowała poczynania zespołu w brytyjskim X-Factorze. Jako, że dzieliłyśmy razem pokój, musiałam znosić jej piski za każdym razem, gdy tylko One Direction pojawiało się na scenie. Zazwyczaj wychodziłam. Nie lubiłam tego typu muzyki. Zdecydowanie bardziej wolałam klasykę. Gdyby jednak nie ta fascynacja, nigdy bym nie poznała miłości mojego życia.
- Będę musiał twojej siostrze podziękować, że zabrała ciebie na to podpisywanie płyt – Harry już się rozchmurzył. Mama jak zwykle miała rację. – Gdyby nie ty, to pewnie nasz zespół już dawno by się rozpadł.
- Nie przesadzaj – posłałam Stylesowi jaskółkę w bok. – Beze mnie byłoby wam znacznie łatwiej.
- Głupoty gadasz, więc się zamknij – zielonooki uśmiechnął się do mnie uroczo. Nie potrafiłam się na niego gniewać. – Jesteś wspaniałą dziewczyną i Niall jest ogromnym szczęściarzem. Chociaż przyznać muszę, że i ty nie najgorzej trafiłaś.
- Nie najgorzej? – Zmarszczyłam brwi. – A może to z tobą jednak powinnam być, co?
- Hazel, nie przeginaj!
                Z kuchni przenieśliśmy się na kanapę w salonie. Zdawało się, że senność opuściła naszą dwójkę na dobre. Harry rozgadał się na temat naszego pierwszego spotkania. Miało to miejsce w jednym z centrów handlowych, gdzie zespół akurat podpisywał płyty. Razem ze Skylar znajdowałyśmy się na samym końcu kolejki. To była oczywiście moja wina, bo za bardzo się ociągałam. A przecież nawet nie chciałam być na tym spotkaniu! One Direction nie znajdowało się w kręgu moich zainteresowań. Piątka chłopaków, którzy śpiewają – wielkie mi coś. W Los Angeles na każdym kroku wpadało się na znacznie większe gwiazdy. Po dwóch godzinach stania w tej przeklętej kolejce okazało się, że zespół już idzie. A akurat udało nam się dopchać na sam początek. Skylar o mały włos nie zaczęła płakać. Ja natomiast wymieniałam wszystkie, znane mi przekleństwa. Ochroniarzowi chyba trochę głupio się zrobiło, ale niczemu przecież nie był winien. Byłam właśnie w trakcie gromienia spojrzeniem każdego z muzyków z osobna, gdy kędzierzawy skinął w naszą stronę. Skylar dostała te swoje autografy, a ja dostałam numer do Nialla Horana. Nie przypuszczałam nawet, że będę miała okazję z niego skorzystać.

                Gdzieś o brzasku zasnęłam, wtulona w mojego kędzierzawego przyjaciela.

Taki prezent z okazji Świąt. W postaci nowego rozdziału. Mam nadzieję, że Wam przypadnie do gustu.
Directionerskich Świąt!

2 komentarze:

  1. Myślałam, że już się nie doczekam następnego odcinka. Świetnie, że wróciłaś. Już nas nie opuszczaj, dobrze? :)
    Odcinek swoją drogą jest genialny. Naprawdę mi się podoba. Przyjazd Skylar pewnie wprowadzi w ich życie nieco chaosu. Jestem bardzo ciekawa czy połączysz ją z którymś z chłopaków. Niestety nie mam zielonego pojęcia, z którym xd A że jestem ciekawska to chcę szybciutko nowy rozdział.
    Błagam ! <3
    @Gattino_1D
    Zapraszam również do siebie :)
    [spojrz-w-moje-oczy]
    [gotta-be-you-darling]

    OdpowiedzUsuń
  2. Na samym początku bardzo dziękuję za komentarz u mnie. Cieszę się, że zdobyłam nową czytelniczkę. Ty możesz powiedzieć to samo - na pewno będę śledzić losy Twoich bohaterów dalej. Harry i Hazel są w naprawdę dobrych stosunkach, droczą się, śmieją razem, mogą na siebie zawsze liczyć, niemal jak rodzeństwo. Taka przyjaźń jest naprawdę godna pozazdroszczenia, szczególnie, że nie często relacja damsko-męska zostaje na tym gruncie przyjaźni. Tutaj jednak nic więcej się wydarzyć nie powinno, bowiem Hazel jest w związku z Niallem. Swoją drogą, jak już wspominałam w poprzednim komentarzu pod jedynką, tworzą uroczą parę. Pomimo tych trudności, kłótni są razem i chcą dalej budować ten związek. Nagły przyjazd Skylar zapewne nieco pokomplikuje życie Hazel i One Direction, ale miejmy nadzieję, że w jakiś pozytywny sposób. Być może szykuje się jakiś romans? Kto wie. Czekam na rozdział kolejny, oczywiście mnie powiadamiaj (tt: estasoledad13). Życzę dużo weny, pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy