Po
omacku odszukałam wcielone zło, które postanowiło obudzić mnie w samym środku
nocy. Spod poduszki wyciągnęłam telefon, który dzwonił głośno. Próbowałam się
nie denerwować, ale widząc na wyświetlaczu Siostra
Dzwoni, zwyczajnie nie mogłam się powstrzymać od rzucenia wiązanką
przekleństw. Wyplątałam się z objęć śpiącego blondyna. Miał tak twardy sen, że
praktycznie nic nie było w stanie go wyrwać z krainy słodkiego snu. Zazdrościłam
mu tego. W szczególności rano, gdy większość domowników już szalała i darła się
w niebogłosy.
Próbując
nie zabić się o nasze ubrania oraz walizkę Nialla, której nie chciało mu się
jeszcze rozpakować, dotarłam do łazienki. Zapaliłam światło. Przez krótką
chwilę straciłam wizję. Nie był to najmądrzejszy z moich pomysłów. Równie
dobrze mogłam przecież wyjść na korytarz. Chociaż w czasie kłótni z siostrą
zapewne bym obudziła wszystkich. Oczywiście za wyjątkiem Horana. Przysiadłam na
krawędzi wanny, mruknęłam kolejne przekleństwo i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? – Wychrypiałam zaspanym głosem.
Usłyszałam, jak siostra wciąga gwałtownie powietrze. Cała złość mi przeszła.
Dobrze wiedziałam, że Skylar nie chciała mnie obudzić, a każdemu zdarza się
zapomnieć o różnicy czasu między Londynem, a Los Angeles.
- Cześć Hazel! Która tam u was teraz
godzina? – Zaszczebiotała Skylar radosnym tonem. Ostatnimi czasy to się u niej
nie zdarzało. Najpierw rzucił ją chłopak, później nabawiła się kontuzji podczas
treningu, a na koniec dowiedziała się, że obóz został odwołany i nie pojedzie
do Wisconsin, by uczyć się tańca od najlepszych. To zdecydowanie nie były
najlepsze wakacje Skylar Prescott.
- Dochodzi trzecia. Sky, stało się coś? –
Oparłam głowę o ścianę wyłożoną różnokolorowymi kafelkami. Byłam pewna, że
gdybym tylko zamknęła oczy, to natychmiast bym zasnęła.
- Tak, to znaczy… nic takiego – mówiła z
taką prędkością, że mój zaspany umysł ledwo był w stanie nadążyć. – Rodzice
zgodzili się bym odwiedziła ciebie w Londynie. Oczywiście pod warunkiem, że nie
masz nic przeciwko temu. Dzwonię więc się upewnić! Bo chyba chcesz zobaczyć się
z ukochaną siostrzyczką, prawda?
Komórka
o mały włos nie wyleciała z mojej dłoni. Skylar chciała przylecieć do Londynu?
Fajnie, że miała jeszcze miesiąc wakacji. Oczywiście było mi jej również
strasznie szkoda, że większość planów się posypało, ale nie musiała od razu
wsiadać w samolot i nękać swoją obecnością mnie. Dobrze wiedziałam, jak to
wszystko się skończy. W domu praktycznie nie miała swobody. Rodzice kazali jej
wracać przed dwudziestą pierwszą. Do tego w weekendy nie mogła opuścić swojego
pokoju, póki nie odrobiła lekcji i nie nauczyła się na zbliżające sprawdziany.
Byłam prawie pewna, że rodzice zgodzili się na ten absurdalny pomysł wierząc,
iż będę w stanie właściwie zaopiekować się siostrą. Tylko jaką mogłam mieć
władzę nad prawie osiemnastoletnią dziewczyną?
- Hazel, no proszę – no to rozpoczęła się
faza pierwsza: błaganie. – Jeśli mi nie pozwolisz, to już nigdy się do ciebie
nie odezwę! – Faza druga: grożenie. – Nigdy jeszcze nie byłam w Londynie, a to
przecież moje marzenie i dobrze o tym wiesz. Chyba nie chcesz, bym wpadła z tego
powodu w histerię – tak, to by była faza trzecia, której nie miałam ochoty
wysłuchiwać przez telefon.
- Sky, to skomplikowane i nie sądzę, by
to właśnie był najlepszy pomysł – westchnęłam, podnosząc się z miejsca i
podchodząc do lustra. Wyglądałam okropnie. Sine cienie pod oczami, włosy w
nieładzie i strużka zaschniętej śliny na policzku. Jak Niallowi ktoś taki mógł
się podobać?
- Siostra, weź się zlituj – Skylar zawyła
żałośnie, przywracając mnie do rzeczywistości. – Obiecuję, że będę grzeczna.
Przewróciłam
oczami, znów cicho wzdychając.
- Niech ci będzie – odsunęłam telefon na
kilka centymetrów, by przypadkiem nie ogłuchnąć. – Na jak długo chcesz zostać?
- Hazel jesteś cudowną siostrą! Samolot
do Londynu mam już jutro, a powrotny na początku września.
- Widzę, że wszystko sobie już
zaplanowałaś – przetarłam dłonią twarz. Czy ja na serio jestem aż tak
przewidywalna? – O której mam po ciebie przyjechać na lotnisko?
Otrzymałam
od Skylar wszystkie, potrzebne informacje. Miała być w okolicach godziny
szesnastej na lotnisku Heathrow. Znając moją siostrę dobrze wiedziałam, że
lepiej spodziewać się po niej wszystkiego. Może i zmieściła najpotrzebniejsze
rzeczy w jednej walizce, ale będzie ona niebotycznych rozmiarów. Rodzice będą z
całą pewnością musieli zapłacić za nadbagaż. Problem polegał na tym, że nie
mogłam poprosić o pomoc żadnego z chłopaków. Prasa oraz natrętne fanki
natychmiast zaczęłyby coś węszyć i szukać sensacji. Nikt jeszcze nie wiedział o
moim istnieniu. Nie chciałam niczego przyspieszać. Do festiwalu pozostało
jeszcze półtora tygodnia. Przez ten czas powinnam cieszyć się faktem, iż
swobodnie mogę chodzić po mieście. O tak – życie w ukryciu przez ostatni rok
całkiem dobrze mi wychodziło. Dziesięć dni nie robiło mi już różnicy.
Zeszłam
do kuchni, próbując robić przy tym jak najmniej hałasu. Należało się chłopakom
trochę odpoczynku oraz porządnego snu. Będąc w trasie niejednokrotnie kładli
się grubo po północy, by wstać z samego rana i jechać na kolejne próby lub
spotkania z fanami. Życie gwiazdy wcale nie jest tak kolorowe, jak by się mogło
wydawać. Oczywiście zarabia się całkiem niemałe pieniądze, można zwiedzić
praktycznie cały świat, a przy okazji cieszyć się sławą. Ale ma ona swoje złe
strony. Jedną z nich jest utrata prywatności, tysiące fałszywych plotek.
Niejednokrotnie czytałam na temat Nialla historie wyssane z palca, w które
jedynie starałam się nie wierzyć. Spędzaliśmy wtedy długie godziny na kłótniach
oraz poważnych rozmowach. Bo niby jak miałam nie reagować widząc mojego
chłopaka w objęciach innej?
Zrobiłam
sobie ciepłe kakao, nucąc przy tym pod nosem tylko mi znaną melodię. W domu
chłopaków czułam się już, jak u siebie. Właściwie przez ostatni rok, to ja
spędzałam tutaj więcej czasu. Oni byli w ciągłych rozjazdach. A kiedy już
siedzieli w Londynie, zawsze mogli liczyć na mnie. Sprzątałam, gotowałam i
robiłam zakupy. Nie wykorzystywali mnie. Często powtarzali, że powinnam
odpoczywać, albo się uczyć. Ale prace domowe są znacznie ciekawsze od notatek
na kolejny egzamin.
Odwróciłam
się, o mały włos nie wypuszczając z dłoni kubka. Pisnęłam cicho, wolną ręką
łapiąc się za serce.
- Harry, czy ja przez ciebie mam dostać
zawału? – Wyszeptałam, mierząc chłopaka morderczym spojrzeniem. – Obudziłam
cię?
- Nie mogłem zasnąć – mruknął Styles bez
entuzjazmu. – A ciebie obudziło chrapanie Nialla?
- On nie chrapie – prychnęłam,
usadawiając się wygodnie przy kuchennym stole. Harry przysunął się do mnie
bliżej, a po chwili jego głowa spoczywała już na moim ramieniu. Podsunęłam
kakao pod jego nos. – Moja mama mówi, że na smutki to właśnie jest najlepszy
napój.
Styles
ocknął się z chwilowego zamyślenia i teraz to jego dłonie otaczały kubek z
gorącym kakao. Zmierzwiłam jego włosy, czemu towarzyszyło urocze marszczenie
noska. Nie lubił, gdy ktokolwiek dotykał jego loków. No może za wyjątkiem
Louisa, ale on przecież miał u Harry’ego specjalne względy. Nigdy nie chciałam
w to wnikać. Łączyła ich mocna, braterska więź – to mi najzupełniej wystarczyło.
Raz tylko zapytałam o co chodzi z tym rzekomym romansem. Harry tylko się
zaśmiał i stwierdził, że to jedynie wymysł pokręconych fanek. Widzą to, czego
nie ma. A czasem nie widzą tego, co jest.
- Moja siostra przylatuje jutro –
westchnęłam cicho. – Nie chciałam się zgodzić, ale to moja siostra. Nie
widziałyśmy się od roku i kiedy tak mnie prosiła, to po prostu musiałam…
- Nie tłumacz się – zaśmiał się cicho. –
Nie mam nic przeciwko wizycie twojej siostry, ale chyba we trójkę w jednym
łóżku to wam ciasno będzie.
No
tak, o tym oczywiście nie pomyślałam. Dom może jest duży, ale nie ma w nim
sypialni gościnnej. Poza tym Skylar nie miała zielonego pojęcia, że mieszkam
razem z One Direction. Przez telefon
i tak nie mogłam jej o tym powiedzieć. Natychmiast poleciałaby z tym do
rodziców. Wygadałaby wszystko. Oczywiście z radości. Od samego początku
obserwowała poczynania zespołu w brytyjskim X-Factorze. Jako, że dzieliłyśmy
razem pokój, musiałam znosić jej piski za każdym razem, gdy tylko One Direction pojawiało się na scenie.
Zazwyczaj wychodziłam. Nie lubiłam tego typu muzyki. Zdecydowanie bardziej
wolałam klasykę. Gdyby jednak nie ta fascynacja, nigdy bym nie poznała miłości
mojego życia.
- Będę musiał twojej siostrze
podziękować, że zabrała ciebie na to podpisywanie płyt – Harry już się
rozchmurzył. Mama jak zwykle miała rację. – Gdyby nie ty, to pewnie nasz zespół
już dawno by się rozpadł.
- Nie przesadzaj – posłałam Stylesowi
jaskółkę w bok. – Beze mnie byłoby wam znacznie łatwiej.
- Głupoty gadasz, więc się zamknij –
zielonooki uśmiechnął się do mnie uroczo. Nie potrafiłam się na niego gniewać.
– Jesteś wspaniałą dziewczyną i Niall jest ogromnym szczęściarzem. Chociaż
przyznać muszę, że i ty nie najgorzej trafiłaś.
- Nie najgorzej? – Zmarszczyłam brwi. – A
może to z tobą jednak powinnam być, co?
- Hazel, nie przeginaj!
Z
kuchni przenieśliśmy się na kanapę w salonie. Zdawało się, że senność opuściła
naszą dwójkę na dobre. Harry rozgadał się na temat naszego pierwszego
spotkania. Miało to miejsce w jednym z centrów handlowych, gdzie zespół akurat
podpisywał płyty. Razem ze Skylar znajdowałyśmy się na samym końcu kolejki. To
była oczywiście moja wina, bo za bardzo się ociągałam. A przecież nawet nie
chciałam być na tym spotkaniu! One
Direction nie znajdowało się w kręgu moich zainteresowań. Piątka chłopaków,
którzy śpiewają – wielkie mi coś. W Los Angeles na każdym kroku wpadało się na
znacznie większe gwiazdy. Po dwóch godzinach stania w tej przeklętej kolejce
okazało się, że zespół już idzie. A akurat udało nam się dopchać na sam
początek. Skylar o mały włos nie zaczęła płakać. Ja natomiast wymieniałam
wszystkie, znane mi przekleństwa. Ochroniarzowi chyba trochę głupio się
zrobiło, ale niczemu przecież nie był winien. Byłam właśnie w trakcie gromienia
spojrzeniem każdego z muzyków z osobna, gdy kędzierzawy skinął w naszą stronę.
Skylar dostała te swoje autografy, a ja dostałam numer do Nialla Horana. Nie
przypuszczałam nawet, że będę miała okazję z niego skorzystać.
Gdzieś
o brzasku zasnęłam, wtulona w mojego kędzierzawego przyjaciela.
Taki prezent z okazji Świąt. W postaci nowego rozdziału. Mam nadzieję, że Wam przypadnie do gustu.
Directionerskich Świąt!
Myślałam, że już się nie doczekam następnego odcinka. Świetnie, że wróciłaś. Już nas nie opuszczaj, dobrze? :)
OdpowiedzUsuńOdcinek swoją drogą jest genialny. Naprawdę mi się podoba. Przyjazd Skylar pewnie wprowadzi w ich życie nieco chaosu. Jestem bardzo ciekawa czy połączysz ją z którymś z chłopaków. Niestety nie mam zielonego pojęcia, z którym xd A że jestem ciekawska to chcę szybciutko nowy rozdział.
Błagam ! <3
@Gattino_1D
Zapraszam również do siebie :)
[spojrz-w-moje-oczy]
[gotta-be-you-darling]
Na samym początku bardzo dziękuję za komentarz u mnie. Cieszę się, że zdobyłam nową czytelniczkę. Ty możesz powiedzieć to samo - na pewno będę śledzić losy Twoich bohaterów dalej. Harry i Hazel są w naprawdę dobrych stosunkach, droczą się, śmieją razem, mogą na siebie zawsze liczyć, niemal jak rodzeństwo. Taka przyjaźń jest naprawdę godna pozazdroszczenia, szczególnie, że nie często relacja damsko-męska zostaje na tym gruncie przyjaźni. Tutaj jednak nic więcej się wydarzyć nie powinno, bowiem Hazel jest w związku z Niallem. Swoją drogą, jak już wspominałam w poprzednim komentarzu pod jedynką, tworzą uroczą parę. Pomimo tych trudności, kłótni są razem i chcą dalej budować ten związek. Nagły przyjazd Skylar zapewne nieco pokomplikuje życie Hazel i One Direction, ale miejmy nadzieję, że w jakiś pozytywny sposób. Być może szykuje się jakiś romans? Kto wie. Czekam na rozdział kolejny, oczywiście mnie powiadamiaj (tt: estasoledad13). Życzę dużo weny, pozdrawiam! <3
OdpowiedzUsuń