Wpatrywałam się w niego już od
dobrych dziesięciu minut. Obserwowałam, jak miarowo oddycha, a klatka piersiowa
unosi się spokojnie w górę i w dół. Włosy znajdowały się w totalnym nieładzie. Co
chwila mruczał coś przez sen. Ani razu jednak nie padło moje imię. Nie, nie
byłam zawiedziona. Wzięłam to jako dobry znak. Nie występowałam w jego sennych
koszmarach.
Niall Horan był dla mnie
idealnym chłopakiem. W prawdzie przez większość naszego związku znajdowaliśmy
się w rozjazdach. On koncertował, ja odwiedzałam rodziców lub przesiadywałam
długie godziny na uczelni. Mimo to nasza miłość miała szansę przetrwać. Oczywiście
pojawiały się drobne sceny zazdrości. Niall nie przepadał, kiedy przebywałam w
towarzystwie Harry’ego. Ja natomiast widziałam w każdej fance jego potencjalną
kochankę. Wiele z nich było ładniejszych, słodszych, bardziej uroczych, a
jednak wybrał mnie. Gdyby nie ten cholerny wypadek… Jak to się mogło stać?
Pamiętał wszystko, za wyjątkiem mojej osoby. Hazel Prescott dla niego nie
istniała. Nasze wspólne wspomnienia? Nie było ich. Nie pamiętał w jaki sposób
się poznaliśmy, ani gdzie spędziliśmy moje urodziny. Zapomniał o wspólnych
planach wyjazdu do Paryża. Mieliśmy już nawet zarezerwowane bilety.
Przeciągnęłam się, wstając z
łóżka. Dzień zapowiadał się wyjątkowo upalnie. Podeszłam do okna, obserwując
dzieci sąsiadów bawiące się z psem w ogrodzie. Kiedyś chciałam nosić dziecko
Nialla. Teraz już nic nie było pewne.
Obiecał, że się postara, ale nie chciałam go zmuszać do miłości. To nie
miało sensu. Nie mogłam być samolubna. Nigdy nie byłam. Wyobrażałam sobie, iż
za pięć lat kupimy wspólny dom, będziemy mieć dwa labradory. Okna sypialni
wychodziłyby na jakieś jezioro albo nawet morze.
Otrząsnęłam się z zamyślenia. Od
kiedy Niall wrócił do domu, poczułam się nieco lepiej. Wrócił dawny zapał do
życia. Zerknęłam na zegar. Dochodziła godzina dziesiąta, więc z całą pewnością
pozostali mieszkańcy smacznie spali w swoich łóżkach. Liam z Lou wybrali się
wieczorem do jakiegoś klubu i wrócili o trzeciej, nieźle przy tym hałasując.
Moja siostra wymknęła się z Malikiem. Myślała, że się nie dowiem? Harry jest
moim zbyt dobrym przyjacielem. Można mu powiedzieć, by siedział cicho, ale
koniec końców i tak nie wytrzyma. Nie chciałam prawić morałów Skylar. Była już
prawie dorosła, więc mogła robić co chciała. Do tego przyjechała tutaj na
wymarzone wakacje ze swoim ulubionym zespołem. Jeśli nie będzie to wakacyjna
miłość – tym lepiej. Zayn zdecydowanie zasługiwał na tą lepszą z sióstr
Prescott.
Schodząc do kuchni o mały włos
nie spadłam ze schodów, potykając się o spodnie jednego z chłopaków. Chyba nie
chciałam wiedzieć w jakim właściwie stanie dotarli do domu. Upewniając się, iż
nie czyha na mnie więcej niespodzianek, dotarłam do miejsca docelowego. Z
lodówki wyciągnęłam karton mleka, z szafki mąkę. Nie ma nic lepszego na
śniadanie, jak naleśniki ze śmietaną i serem białym.
-
Czuję jedzenie – zawołała radośnie Skylar, wieszając się na moim ramieniu oraz
całując mój policzek. – Siostra, ty znów gotujesz.
-
Wreszcie trzeba. Możesz obudzić resztę. Za dziesięć minut śniadanie gotowe.
Chłopakom nie potrzeba aż tyle
czasu by zjawić się na dole, kiedy w grę wchodzi jedzenie. Jedynie Liam
odmówił. Najwyraźniej jego przygoda w nocnym klubie skończyła się gorzej niż
Tomlinsona, który rzucił się na pierwszy naleśnik. Grunt, że chociaż jemu
apetyt dopisywał. Skylar dziobała jednego, Zayn natomiast zjadł połowę i
twierdził, że jest najedzony. Tylko Horan niczym się nie przejmował. Pałaszował
tak, że mu się uszy trzęsły. Miły widok, trzeba przyznać.
-
Jedziemy dzisiaj wreszcie na V festiwal?
– Zapytał Lou, bawiąc się telefonem. Najwidoczniej Calder już się mocno
niecierpliwiła. Nie ma ponoć nic lepszego od kilku dni fantastycznej muzyki na
festiwalu. Cały zespół miał wynajęty luksusowy namiot, w którym mieliśmy
spędzić najbliższe dni.
-
Jestem za – oznajmił Zayn, patrząc znacząco na Skylar, która najwidoczniej
również nie miała nic przeciwko. – Musimy wreszcie wyjść z tego domu.
-
Wychodzicie z niego codziennie – zauważyłam, polewając naleśnik żurawinowym
sosem. – Ale jeśli nie odwiedzicie V
festiwalu to pewnie manager się na was zdenerwuje.
-
Dobrze powiedziane. Polać jej – Louis uniósł w górę szklankę z wodą, w której
rozpuszczona została aspiryna.
Przez resztę śniadania
ustalaliśmy szczegóły naszego wyjazdu. Manager załatwił nam jakiś bus, którym
dotrzemy na miejsce. Tam już będzie czekać na nas jakaś przewodniczka po
terenie, na którym odbywa się festiwal. Wieczorem jakiś wywiad, a później
zabawa do białego rana. To nie było w moim stylu. Na ogół uchodziłam za osobę
nudną, która nie lubi chodzić na imprezy. Było mi z tym dobrze i wszyscy akceptowali
to, jaka jestem. Skoro tak, to ja mogłam zaakceptować ich pomysł na spędzenie
kilku dni tego lata.
Nie chciałam przypominać
Niallowi, że oficjalnie podczas tej imprezy mieliśmy ogłosić nasz związek
całemu światu. Fanki już od jakiegoś czasu dobrze wiedziały o naszym związku,
który teraz właściwie nie istniał.
-
Niall, Hazel. – Przez szparę w drzwiach do naszego pokoju zajrzała Danielle. –
Mogę z wami porozmawiać?
-
Pewnie – rzucił blondyn, siadając na łóżku obok mnie. – Co jest?
Danielle nerwowo zagryzała dolną
wargę. Wyglądało na to, że ma nam coś bardzo ważnego do przekazania i wcale nie
jest z tego powodu zachwycona. Oparła się o ścianę, a wzrok wbiła w podłogę.
Musiałam przygotować się na najgorsze. Odruchowo chwyciłam dłoń Nialla. W
pierwszej chwili był spięty, ale w końcu odwzajemnił uścisk.
-
Rozmawiałam z managerem – wyrzuciła z siebie wreszcie Dan. – Właściwie to Liam.
No więc poprosił byście byli ze sobą mimo wszystko. Od kiedy Niall zadaje się
ze zwykłą dziewczyną, notowania One
Direction poszybowały w górę.
Wszyscy chcą poznać Hazel oraz usłyszeć waszą historię.
-
Nie sądzę, aby…
-
Hazel, poradzimy sobie.
Miałam ochotę poprosić, by
wreszcie przestał to powtarzać. Nie radzimy sobie. A przynajmniej nie w takim
stopniu, jak bym chciała. Niall toleruje moją obecność, ale jesteśmy dla siebie
zupełnie obcymi ludźmi. Przynajmniej w jego mniemaniu.
Uścisnęłam chyba już ze
dwadzieścia dłoni, poznałam około setkę nowych ludzi, ale nie miałam zamiaru
zapamiętywać ich imion. To było niewykonalne. Znajdowaliśmy się na terenie
festiwalu od dobrych czterech godzin, ale jeszcze nie poszliśmy na żaden
koncert. Nasza przewodniczka wyglądała na zachwyconą, że opiekuje się tak
wyśmienitymi gośćmi. Ile mogła mieć lat? Pewnie z dwadzieścia. Istniało całkiem
spore prawdopodobieństwo, iż również była jedną z fanek One Direction. Mniej więcej po godzinie miałam już dość pięknych
uśmieszków posyłanych w stronę Nialla lub Harry’ego. Gdybym była moją siostrą,
pewnie bym jej jakoś dogadała. Zamiast tego snułam się z pochmurną miną,
odpowiadając na pytania jedynie półsłówkami.
-
Czy możemy prosić o wspólne zdjęcie? – Pytanie pojawiało się na tyle często, że
odruchowo usuwałam się na bok. Nikt nie chciał mieć na pamiątkowej fotografii
jakiejś tam Hazel Prescott.
-
Bo niby kim ona jest? – Do moich uszu dotarło pytanie dwóch blondynek. Nawet
nie próbowały zniżyć tonu, wręcz przeciwnie. To pytanie miało mnie urazić.
Sława nie jest dla mnie. Nigdy
nawet nie dążyłam do tego, by zostać kimś. Chciałam być sobą. W którym miejscu
popełniłam błąd? Przecież wiążąc się z kimś takim jak Niall Horan nie powinnam
mieć złudzeń o normalności.
-
Hazel, wszystko ok?
Harry chwycił mój nadgarstek w chwili, gdy
próbowałam niepostrzeżenie się od nich oddalić. Uśmiechnęłam się wyjątkowo sztucznie.
Kędzierzawy nie pytał o nic więcej. Otoczył mnie ramieniem i razem udaliśmy się
w stronę namiotu przeznaczonego dla One
Direction. Był przeogromny, a do tego wspaniale wyposażony. Trzy sypialnie,
jeden pokój dzienny. Właściwie to takie małe mieszkanko. Pufy, stoliki, nawet
dostęp do elektryczności oraz bezprzewodowego Internetu. A więc tak bawią się
najważniejsi przedstawiciele muzycznego świata.
-
Lubię podejmować decyzje pod wpływem chwili – westchnęłam, rzucając się na
dmuchany materac. – Wracam do domu.
-
Wracasz, co proszę?
-
Stęskniłam się za rodzicami, Niall mnie nie chce, fanki najchętniej by
przeczytały o mojej śmierci. Zdecydowanie wracam do domu.
-
A jeśli ci nie pozwolę?
-
Będziesz musiał mnie przekonać.
Gdybym tylko wiedziała jakie
konsekwencje będzie ze sobą nieść to wyzwanie do przekonywania, pewnie
ugryzłabym się w język.
Och,
Hazel. Twoje życie jeszcze nigdy nie było tak skomplikowane.
Świetny ♥ szkoda że tak późno . Mam nadzieję że next będzie szybciej :*
OdpowiedzUsuń