16 kwietnia 2014

Nine

                Druga walizka jak na złość nie chciała dać się zamknąć. To niesamowite, jak w ciągu zaledwie sześciu godzin udało mi się zapakować swoje życie. Dwie walizki. Cholera. Mieszkałam w Anglii zdecydowanie zbyt długo, by zmieścić się tylko w te dwie, przeklęte walizki. Patrzyłam na nie z niedowierzaniem, w ogóle nie reagując na natarczywe pukanie do drzwi, które brzmiało już od dobrych piętnastu minut.
- Haz, jeśli za chwilę nie otworzysz to przysięgam, że…
- Że co? – Zapytałam, próbując powstrzymać łzy cisnące się do oczu. – Harry, to nie ma sensu. Zarezerwowałam już bilet na samolot, powiedziałam rodzicom, że wracam. Wszyscy na mnie czekają i mnie nie powstrzymasz.
                Małe kłamstwo nikomu jeszcze nie zaszkodziło. W prawdzie oznajmiłam swojej rodzinie, że wracam do Stanów na stałe, ale nikt nie skakał z tego powodu z radości. W moim domu już dawno pogodzono się z myślą, iż raczej nie będę planowała powrotu w tak wielkim stylu. Mama przerobiła mój pokój na jakiś gabinet, w którym spędzała długie godziny malując obrazy. Nie powiem żeby była jakąś genialną malarką, ale skoro dzięki temu miała poczuć się lepiej – nie miałam najmniejszego zamiaru przypominać, iż nikomu nie mówiłam, że zostanę w Londynie na stałe. Byłam w związku z gwiazdorem klasy światowej. Może gdzieś w głębi duszy przeczuwałam, iż to wszystko tak się skończy.
- Hazel, proszę. Pozwól mi chociaż się z tobą pożegnać.
- Żadnych pożegnań, Styles.
                I gdybym wiedziała, że w tej chwili Liam prowadzi z Niallem poważną rozmowę, z całą pewnością zmieniłabym zdanie. Ba, nawet przebukowała bilet na wcześniejszy samolot. Niestety wolałam siedzieć zamknięta w tym przeklętym pokoju udając, że wcale mi nie zależy, wyjadę i wszystko będzie w porządku. Ignorując uparcie niemrawe ukłucie w okolicy serca.

                Lotnisko Heathrow było jak zwykle zatłoczone. Próba wetknięcia gdzieś główki od szpilki byłaby niesamowicie trudna i z całą pewnością skazana na niepowodzenie. Od blisko piętnastu minut próbowałam znaleźć jakieś miejsce siedzące, ale nic z tego. Wyglądało na to, że przez następne dwie godziny skazana będę na włóczenie się po lotnisku w nadziei, iż jednak jakoś przetrwam te sto dwadzieścia minut.
                Musiałam być silna, co rzecz jasna nigdy nie szło w parze z moim charakterem. Jestem zbyt łatwowierna, zdecydowanie zbyt szybko się angażują i podejmuję decyzje pod wpływem impulsu. Idealny przepis na złamane serce oraz kompletną katastrofę.
- Nie musiałaś wymykać się oknem.
                Podskoczyłam w miejscu, o mały włos nie schodząc przy tym na zawał serca, kiedy tuż przy moim uchu rozległ się głos Harry’ego Stylesa. Odwróciłam się na pięcie, by móc spojrzeć w jego oczy. Nie wyglądał na szczęśliwego. Och, oczywiście, że nie! Niewiele brakowało, a dosłownie bym wymknęła się z domu chłopaków przez okno. Całe szczęście miałam teraz w Londynie swoją ukochaną siostrzyczkę. Nikt nie rozumiał mnie tak dobrze jak ona i wystarczył jeden sms by czymś zająć zarówno mojego kędzierzawego przyjaciela, jak resztę domowników. Nikt nie zauważył taksówki podjeżdżającej pod dom oraz mnie, pakującej do bagażnika dwie, ciężkie walizki.
- Harry, ja…
- Och, Prescott co ja się z tobą mam.
                Bez namysłu przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Po raz pierwszy zupełnie zignorowałam tłum napalonych directionerek, które szeptały między sobą oraz pstrykały setki zdjęć. Z całą pewnością za kilka minut przeczytam o swoim nowym romansie. Nie ważne. To już za mną. Przez jakiś czas będę żyć z łatką ladacznicy, która prowadzałaby się z każdym sławnym, ale przecież postanowiłam być silna, prawda?
- Nie możesz wyjechać – oznajmił kędzierzawy prosto w moje włosy, nie wypuszczając mnie przy tym z objęć. – Jeśli uciekniesz, to już nigdy ciebie nie odzyskam.
- Masz rację.
- Więc zostaniesz.
- Nie. Nie mam już dla kogo żyć.
- Ty chyba kpisz – parsknął Harry, przypierając mnie do ściany. Przez chwilę wydawało mi się, że widzę w jego oczach łzy. Ale z całą pewnością tylko mi się wydawało. – Ostatnie dwa tygodnie miały być moją szansą na przekonanie cię, że powrót do Stanów nie ma sensu, ale ty się uparłaś! Nie pozwoliłaś mi do siebie dotrzeć! Hazel, może Niall nigdy już sobie nie przypomni o waszym uczuciu, ale to nie znaczy, że już nikt więcej ciebie nie pokocha.
                Spuściłam wzrok. To niesamowite jak łatwo mnie przejrzał. Niall był moją pierwszą, prawdziwą miłością. Jeśli wiązałam z nim jakąś przyszłość… Nie, to przecież oczywiste, że po tak długim czasie bycia razem myśli się o wybudowaniu domku na wsi, gromadce dzieci. Skoro więc nie miałam już swojego idealnego, irlandzkiego chłopaka byłam prawie przekonana, iż nie znajdzie się nikt więcej, kto mógłby mnie pokochać.
- Zaraz mam samolot i…
- Nie wypuszczę cię z Anglii. – Harry zdecydowanie zaskoczył mnie swoją stanowczością. – Już poprosiłem o twoje walizki, więc jeśli tylko zgłosimy się do punktu obsługi z całą pewnością je odzyskamy.
- Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy?
                Dopiero teraz kędzierzawy stracił pewność siebie. Zagryzł nerwowo dolną wargę, piorunując spojrzeniem kilka nastolatek, które podeszły zbyt blisko nas. Zero prywatności, ale przecież jesteśmy na lotnisku, więc nie ma się co dziwić.
- Bo nie chcę już dłużej patrzeć jak cierpisz z powodu Horana.
- Tak, to rzeczywiście jest powód, dla którego powinnam zostać w Londynie i mieszkać z wami w jednym domu – prychnęłam.
- Kupiłem mieszkanie i chcę byś ze mną zamieszkała. – Próbowałam jakoś to skomentować, ale nie spodziewałam się, że zatka mi usta namiętnym pocałunkiem. – Hazel Prescott, kocham cię – wyszeptał, splatając razem palce naszych dłoni.

                Starałam się udawać, że to co wydarzyło się przed chwilą wcale mnie nie przeraziło.

Odautorsko: Ten post jest chyba poniżej wszelkich norm i w ogóle - tragedia. Nie tym chciałam Was uraczyć na Wielkanoc, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Na pocieszenie dodam, że w głowie jest już pomysł na coś nowego i chyba ciekawego. Także Wesołego Alleluja i do napisania! :)

5 komentarzy:

  1. Harry taki kochany ;3 W sumie to byłoby fajnie jakby Hazel została. Tylko może by tak Niall się ogarnął? :D
    weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oemgie! Mam ochotę skakać i przeklinać, no xdd Tak nie może być. Biedny Niall..
    No i jak to coś nowego? A te opowiadanie? Nie zostaiwaj go ; C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zostawię, ale już powoli zbliżamy się do końca :)

      Usuń

  3. Wolałabym jakby Hazel była z Niallem . ;* wenyy

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy